Podczas wojny Helena i Józef stracili ze sobą kontakt i nie wiem, kiedy go odzyskali, ale w latach powojennych ich relacja przybrała zupełnie inny charakter, powiedziałabym, że rodzinno-przyjacielski. Dziadek w miarę swoich skromnych możliwości dokładał się do kosztów kształcenia mojego Ojca, który tymczasem skończył szkołę średnią, zdał maturę i rozpoczął studia medyczne na Uniwersytecie Poznańskim (uczelnia dopiero w 1955 roku zmieniła nazwę na Uniwersytet im. Adama Mickiewicza).
Zajęcia odbywał Ojciec w tym samym gmachu Collegium Maius (pierwotnie zbudowanym dla pruskiej Komisji Kolonizacyjnej, czyli osławionej Hakaty), w którym ja teraz mam swój gabinet.
Na tym niesamowitym zdjęciu widać Ojca, jak na ćwiczeniach w prosektorium razem z koleżanką ze studiów preparuje ludzkie ciało. Podobno były to zwłoki osławionego Gauleitera Greisera, które po jego egzekucji przekazano do użytku Wydziału Medycznego, ale nie mam możliwości, by tę informację (pochodzącą od Ojca) zweryfikować. Chyba żeby się przyjrzeć rysom twarzy...
Moja Mama, Eugenia Biała, po wojnie skończyła Technikum Drobiarskie. Życiowe drogi Rodziców skrzyżowały się, jak już miałam okazję wspomnieć, w poznańskim klubie YMCA, znanym z doskonałych potańcówek i z tego, że grywał w nim Krzysztof Komeda. Zbyszek Kraskowski - zwany Bibą - świetnie tańczył rock-and-rolla oraz "z przytulanką", co zapewniało mu powodzenie wśród dziewczyn, choć nie należał do typu podrywaczy. Śpiewał też w chórze rewelersów Zielone Koniczynki.
6 kwietnia 1953 roku odbył się ślub Zbigniewa Kraskowskiego z Eugenią Białą, a po 11 miesiącach (62 lata temu, co do dnia...) przyszłam na świat ja. Ojciec właśnie kończył studia, a że mieszkali kątem u rodziców Mamy, chętnie skorzystał z oferty pracy w Wałbrzychu, dokąd przeprowadziliśmy się jesienią 1954 roku. Tam odbyłam edukację szkolną, pozawierałam przyjaźnie, które trwają do dziś, i związałam się uczuciowo z tym dziwnym miastem, mającym dzięki współczesnej prozie (Tokarczuk, Tryzna, Bator, Oryszyn) swoje 5 minut sławy w dziejach polskiej literatury. W 1972 roku zdałam maturę i podjęłam studia na poznańskiej polonistyce, ale do dziś czuję się wałbrzyszanką. Rodzice mieszkali tam do śmierci Ojca w 2004 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz