poniedziałek, 15 lutego 2016

1939: koniec huculskiej idylli

Wspólne życie Heli i ks. Józefa Kaingby skończyło się w roku 1939. Nie wiem, kiedy mój Dziadek definitywnie opuścił rzymsko-katolicką parafię św. Apostołów Piotra i Pawła w miasteczku nad brzegiem Czeremoszu. Dokument wystawiony przez biskupa Jass (zob. post z 21 stycznia br.) wskazywałby na jesień 1938 roku, z tego okresu pochodzą też ostatnie datowane zdjęcia z albumu Heli. Jednak wg relacji samego Kaingby - przekazanej mi przez osobę, która pozostawała z nim w bliskim kontakcie w czasach PRL, a w ostatnich latach jego życia mieszkała z nim pod jednym dachem - latem 1939 roku przyjechał on do Warszawy i tu zastał go wybuch wojny. Być może uda mi się jeszcze ustalić te okoliczności na podstawie źródeł zachowanych w kościelnych archiwach. Na razie jednak w moich próbach rekonstrukcji biografii Dziadka lata 1939-45 stanowią lukę - o tym, co na ten temat mi wiadomo lub czego się domyślam, napiszę w następnych postach.
Hela spędziła okupację w Poznaniu. Spośród kobiet, które opiekowały się jej synem Zbyszkiem, Truda zamieszkała osobno (choć w sąsiedztwie) i zajmowała się własnym dzieckiem, niezbyt dobrze sobie zresztą z tym radząc, zaś Anastazja zmarła w roku 1942. W mieszkaniu na Dębcu zostali więc we troje - Klara, Hela i mój Ojciec, do którego właśnie docierało, że osoba, którą uważał za swą rodzicielkę, była jego babką, a ta, do której odnosił się jak do siostry, to w istocie jego matka. Czy dociekał wówczas, kto jest jego ojcem - tego nie wiem. Podobno wpadła mu przypadkiem w ręce niemiecka książka meldunkowa ze spisem lokatorów domu na Dębcu i tam wyczytał, że jest synem Heleny, a nie Anastazji, ale tę historię znam nie od niego, lecz od - żyjącej jeszcze - jego bliskiej krewnej i rówieśnicy.
Mój Ojciec nigdy nie zwracał się do swojej matki, a mojej Babci, inaczej jak po imieniu. Pewnego razu, gdy wakacyjną porą popijaliśmy wespół jakiś dobry alkohol, zapytałam go, kiedy właściwie ustalił z Helą, kim ona dla niego jest. - Wiesz - odpowiedział - chyba nigdyśmy o tym konkretnie nie rozmawiali, jakoś tak samo z siebie stało się to oczywiste.
Nie wiem, z jakiej okazji zrobiono tę retuszowaną fotografię, do której razem pozowali, ale na pewno było to w okresie okupacji, a mój Ojciec ma na niej jakieś 10-11 lat.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz