środa, 3 lutego 2016

Sztambuch Babci Heli

W maju i czerwcu 2015 roku w gmachu poznańskiej Biblioteki Uniwersyteckiej można było oglądać wystawę pt. Pozostań w mej pamięci. Sztambuchy - trwalniki - pamiętniki. W związku z pewną pracą naukową prowadziłam tam wówczas kwerendę czasopiśmienniczą, a że wystawa sąsiadowała z czytelnią, obejrzałam ją sobie skrupulatnie. Nabyłam też zestaw pocztówek z wybranymi stronicami owych libri amicorum - ksiąg przyjaźni. Pierwotnie stanowiły one element kultury studentów, którzy gromadzili w nich wpisy i rysunki swoich uniwersyteckich kolegów jako pamiątkę spędzonych razem lat. W wieku XIX stawały się coraz bardziej popularne wśród pensjonarek i młodych kobiet, które kolekcjonowały wpisy swoich przyjaciółek, adoratorów, krewnych. 
W mojej rodzinie sztambuchy posiadały już tylko kobiety - moja Babcia, moja Mama i wreszcie ja. Babciny, rozpoczęty, gdy miała lat 18, przechował ślady jej związku z Józefem Kaingbą aż do końca lat 30., sztambuch Mamy zawiera pamiątki z czasów szkolnych i harcerskich, a mój (prezent od Babci) w zasadzie przetrwał tylko szkołę podstawową - potem z niego wyrosłam. 
W sztambuchu Heli jest wiele wpisów autorstwa Dziadka - zaczynają się jeszcze w Bydgoszczy, we wczesnej fazie romansu, a potem są już datowane w Wiżnicy, ostatni pochodzi bodaj z 1938 roku. Nie, ostatni jest z roku 1965 i dodany został po śmierci Heli...
Wpisy są dwujęzyczne - niektóre po polsku, inne po niemiecku. Wspominałam wcześniej, że w rodzinie Anastazji Kraskowskiej używało się obu języków, Klara jako najstarsza z sióstr zaczęła naukę jeszcze w szkole pruskiej i do końca życia lepiej jej się liczyło po niemiecku (a była księgową). Niemiecki był też "sekretnym" językiem Heli i Klary - przełączały się nań, ilekroć chciały zataić przede mną treść swoich rozmów. 
Zawartość wpisów to amatorskie wiersze miłosne autorstwa Dziadka (literacko słabiutkie, niestety, ale tchnące szczerością), cudze utwory, sentencje i cytaty, wreszcie pojedyncze, zwyczajne zdania wyrażające różne emocje - miłość, tęsknotę, rozterkę. Z niektórych wynika, że były umieszczane w sztambuchu pod nieobecność Heli, co oznacza, że nie zabierała go ona ze sobą, gdy wyjeżdżała z Wiżnicy do Poznania. 
Kustoszką pamiątek po Heli i Józefie była ciotka Klara, po jej śmierci w roku 1989 trafiły one do moich Rodziców, a teraz ja się nimi zajmuję. Następny post - po którym nastąpi przerwa w prowadzeniu tego bloga do połowy lutego - będzie zawierał wybrane faksymilia ze sztambucha Heleny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz