...ale dla mnie właściwie cały rok 2016 będzie Rokiem Babci i Dziadka.
Ponieważ jednak staram się opowiadać tę historię w miarę chronologicznie, to teraz przyszedł czas na kolejny list do Najczcigodniejszego Księdza Wizytatora zachowany w Archiwum Zgromadzenia Misjonarzy w Krakowie.
Autorem jego był - o ile dobrze odcyfrowuję podpis - ksiądz Józef Leńko, datowany zaś jest w Poznaniu, dnia 21 grudnia 1930 roku i zaczyna się od "najszczerszych życzeń zdrowia wszelkich pomyślności i obfitego błogosławieństwa Bożego", zasyłanych z okazji nadchodzącego Bożego Narodzenia i Nowego Roku. Reszta to krótkie doniesienia o różnych aktualnych sprawach, wśród których jest i wątek ks. Kaingby (tu po raz pierwszy i jak dotąd jedyny w znanych mi źródłach międzywojennych nazwisko Dziadka pisane jest łącznie; taka pisownia przyjmie się w Polsce Ludowej):
Ks. Wizytator pozwoli, że doniosę pokrótce o losach Ks. Kaingby, którego Ks. Biskup Laubitz zasuspendował. Na jego probostwie doszło do powiększenia społeczeństwa [podkr. moje - EK]. Jedni posądzali, że to on był powodem. Doniosło się to do Biskupa. Inni zaś twierdzą, że Ks. Kaingba stał się tylko ofiarą swojej nieostrożności, przyjmując na gospodynię matkę z córkami, złego życia, o czem nie wiedział.
Finezja tej frazy - "doszło do powiększenia społeczeństwa" - musi budzić podziw dla językowej inwencji nadawcy listu, chyba że był to przyjęty w kręgach kościelnych eufemizm informujący o narodzinach nieślubnego księżowskiego dziecka. Pomówienie Anastazji i jej córek o to, że były one "złego życia", to zwykła niegodziwość podyktowana chęcią wybielenia osoby duchownej i nie warto się nad nią rozwodzić. Fizyczne podobieństwo między moim Ojcem i moim Dziadkiem było tak ewidentne, że wyparcie się więzów krwi nie wchodziło w grę, nie sądzę zresztą, by Kaingba kiedykolwiek brał to pod uwagę. Każdy, kto widział tych dwóch śniadoskórych mężczyzn razem, musiał się domyślić, co ich łączy.
W kolejnym liście do Wizytatora, z 17 stycznia 1931 roku, ksiądz Leńko zawiadamiał:
Donoszę Przewielebnemu Ks. Wizytatorowi, że ks. Kaing-Ba [tu pisownia rozłączna - EK] znajduje się na probostwie w Obrzycku u Ks. proboszcza [Pawła - EK] Dziubińskiego. Zajął się nim Ks. [Julian - EK] Wilkans tutejszy dziekan wojskowy. Według opowiadania Ks. Wilkansa wszystko jest obecnie na najlepszej drodze i że nawet Ks. Kaing-Ba oświadczył, że chętnie wróciłby do Zgromadzenia i nawet pojechał do Chin.
Dla zneutralizowania niemiłej (przynajmniej dla mnie) wymowy tych fragmentów, które w dodatku wypadło mi przytaczać w Dniu Dziadka, zamieszczam także zdjęcie Babci Heli z synkiem Zbyszkiem w mundurku zucha - chłopiec ma tu już więc co najmniej 8 lat (do zuchów należały dzieci w przedziale wiekowym 8-11). Nie wiem, jak trafiło ono do krakowskiej teczki z aktami personalnymi Kaingby, ale bardzo się na jego widok ucieszyłam. Dla obojga moich Rodziców harcerstwo stanowiło ważny element ich dzieciństwa i młodości, choć poznali się poza nim, w poznańskim klubie YMCA.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz