Mam mnóstwo zdjęć z lat 30., na których jest Hela w różnych swoich kreacjach - często sama, starannie upozowana we wnętrzu lub w scenerii naturalnej, ale jeszcze częściej są to zdjęcia grupowe, przedstawiające wciąż te same osoby, zwykle rozbawione, w nastroju piknikowym, na wycieczce górskiej czy nad rzeką. Niektóre na odwrocie są opisane ręką Dziadka - Vijniţa, rok (1934, 1935, 1936, 1938), jakieś imiona, czasem żartobliwy komentarz. Na przykład:
"Wyścigi"
(Hela pierwsza z lewej)
Mnie jednak najbardziej interesują te, na których jest wyłącznie Hela. Nie tylko ze względu na nią i na mój stosunek do niej, ale również dlatego, że robił je Dziadek - z miłością, adoracją i czułością.
Nie da się powiedzieć, że Hela była jakoś szczególnie piękna, choć na tle swoich dwóch ewidentnie nieładnych sióstr zdecydowanie się wyróżniała. Ale miała mnóstwo wdzięku, poruszała się z gracją i umiała pozować do zdjęć, a to niemała sztuka.
Tu jest ubrana we własnoręcznie wyhaftowaną bluzkę, a we włosach ma ulubioną spinkę. Huculski folklor bardzo zainspirował jej talent hafciarski - podobnymi bluzkami obdarowała też Klarę i Trudę, ale na nich tak ładnie one nie wyglądały.
Z cyklu zdjęć "Hela na ludowo" wybieram jeszcze to w ogródku przy płocie, w innej bluzce ozdobionej wspaniałym haftem i w równie efektownej spódnicy. Babcia spogląda na swojego fotografa zalotnie, z charakterystycznym półuśmiechem - na żadnym ze zdjęć nie widać jej szeroko roześmianej.
I ostatnie (na dziś) zdjęcie Heleny-Hucułki, tym razem we wnętrzu, z tą samą spinką we włosach i niezmiennym półuśmiechem.
Wiem, strasznie sentymentalne są te moje komentarze, ale oglądanie tych zdjęć zawsze mnie tak nastraja.
W następnych postach będą inne, już nie ludowe kreacje Heleny - specjalnie dla moich Drogich Koleżanek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz